wtorek, 29 grudnia 2015

6.Nie lubię jeśli z kimkolwiek się całujesz.

Tae: Wychodzisz z nami dzisiaj na mecz?
Ja: Przypominam ci, że jestem dziewczyną...
Tae: I co z tego?Przecież możesz z nami posiedzieć ;)
Ja: Innym razem :*
Odłożyłam telefon na półkę, ale nie na długo, bo znowu usłyszałam powiadomienie.Wzięłam go do ręki i włączyłam ekran.

Sehun: O której wychodzisz z domu?Możemy po ciebie wpaść.
Ja: Już mówiłam, że dzisiaj nie idę.
Sehun: Nie daj się prosić...z tobą zawsze jest ciekawiej ;)
Ja: Nie.Dzisiaj mi się nie chce.
Czy teraz wszyscy będą do mnie o tym pisać?Przebrałam się w coś luźniejszego ,Uchyliłam okno i ułożyłam się wygodnie na łóżku.Z telefonu puściłam cichą muzykę,a sama zamknęłam oczy i postanowiłam usnąć.Przecież nic lepszego nie mam do roboty.

Obudziłam się, bo usłyszałam głosy i szmer.Uchyliłam oczy i dosłownie przyparłam do ściany.Ujrzałam dziesięciu ludzi,którzy wchodzą do mojego pokoju przez okno.Pisnęłam cicho, a wtedy wszyscy spojrzeli na mnie.Nie wiem czy to są gwałciciele czy złodzieje, ale obie wersje nie brzmią dobrze.
-O nie.Obudziła się!-krzyknął jeden z nich.Pisnęłam znowu.Co oni chcieli zrobić?Wtem jeden podszedł i zapalił światło.Nie wiecie jakie było moje zdziwienie gdy byli to ci debile.
-JEZUS MARIA!-krzyknęłam wystraszona.
-Co?Zobaczyłaś ducha?-spytał NamJoon.
-Wystraszyliście mnie!Myślałam, że to jacyś gwałciciele lub złodzieje!-krzyknęłam wstając z łóżka.HoSeok przybliżył się do mnie.
-Mogę być gwałcicielem, jeśli masz taki fetysz-szepnął.Uderzyłam go w twarz i odsunęłam się trochę.
-Co wy tu robicie?-spytałam krzyżując ręce.
-Jeśli ty do nas nie chciałaś przyjść,przyszliśmy do ciebie-uznał SeokJin uśmiechając się.
-Kogo był to pomysł by wchodzić oknem?-spytałam naburmuszona.
 -Sehuna.Przecież tylko Oh wchodzi oknem-odpowiedział Bhuwakul.Spojrzałam na Sehuna,który miał głowę na dół i wlepiał wzrok w swoje buty.
-Sehunie.Masz ty drzwi w domu?-spytałam z uśmiechem.
-No mam-uznał bawiąc się palcami.
-Więc teraz wyprowadź swoich kolegów przez okno i wróćcie drzwiami które na pewno potrafisz użyć-dodałam z większym uśmiechem.
-Co?-spytał Jimin-wiesz jak trudno było się tu wdrapać?
-Wiem.Więc teraz wejdźcie drzwiami.To chyba jest prostsze-uznałam.
-Ja nigdzie nie idę!-krzyknął HoSeok.
-Nie to nie.Tylko wy tłumaczycie się moim rodzicom,co robi banda debili w moim domu i dlaczego weszli oknem-uznałam.Nagle wszyscy zebrali się pod oknem.
-Czekaj na nas pod drzwiami-uznał Tae.

Po chwili,gdy wszyscy wyszli,poszłam na dół.Zapukali grzecznie,więc otwarłam drzwi.
-Oh to wy!Jak ja was dawno nie widziałam!-krzyknęłam z uśmiechem.
-My ciebie też-odpowiedział YoonGi.
-Może wejdziecie i napijecie się czegoś?-spytałam z uśmiechem.Powiedziałabym trochę inaczej,coś typu "Wy skurwiele nie możecie wejść", ale rodzice wymyślili sobie siedzieć przed telewizorem.
-Jasne.Czemu nie?-odpowiedział mi Sehun.Pokazałam gestem, że mogą wejść.Ściągnęli grzecznie buty i stanęli.
-Pokój mam u góry-odpowiedziałam, dusząc w sobie śmiech.Gdy wszyscy poszli do góry, i bez problemu znaleźli mój pokój, zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku.
-Więc co robimy?-spytał  MinSeok.

Wyszło na to, że siedzieliśmy i rozmawialiśmy o pierdołach.
-Wiecie, że za dwa dni Sylwester?-spytał Taehyung.
-Ale ten czas szybko leci!-dodał Bhuwakul.
-Robimy coś w niego?-spytał Sehun.
-Okej.Mam wolną chatę,mogę zaprosić parunastu ludu-uznał Taehyung.
-Fajnie by było.Więc umówieni?-spytał NamJoon.
-Umówieni-odpowiedział JeongGuk.

Wczoraj,przegadaliśmy chyba do pierwszej w nocy.Potem wyszli, a ja poszłam spać.Dziś jest szkoła.Nie wiem kto wymyślił,by między Świętami a nowym rokiem iść do szkoły.
-Cześć Lucy!-krzyknęli na powitanie.
-No cześć-Odpowiedziałam.Wszyscy byli uśmiechnięci i weseli oprócz Taehyunga.Na jego twarzy można było wyczytać smutek i zawiedzenie.-Co mu się stało?-spytałam patrząc na niego.Stał trochę bardziej z tyłu i cały czas patrzył się na swoje buty.
-Jego młodsza siostra wymyśliła sobie, że zaprosi koleżanki-uznał Sehun.
-No i wyszło na to, że przychodzą trzy, z czego jedna się do niego przystawia-dodał NamJoon.
-Gorzej niż przystawia.Łazi za nim krok w krok i prawie całuje mu stopy-przerwał HoSeok.
-Czyli o to jest smutny?Że jakaś laska chce z nim bardzo być?-spytałam trochę zdezorientowana.
-Właściwie to tak.Chodzi za nim od jakichś dziesięciu lat.Każdy miałby dość-odpowiedział mi Jimin.Spojrzałam ponownie na mojego przyjaciela.O mało co nie płakał, przez jakąś dziewczynę.Podeszłam do niego i delikatnie przytuliłam.
-Coś na nią wymyślimy-uznałam, nie wiedząc za bardzo co.

Ten dzień minął dosyć szybko.Jeszcze nic nie wymyśliłam, ale coś na pewno muszę.Wybierałam właśnie sukienkę, gdy ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę!-krzyknęłam patrząc kto to taki.Weszli moi rodzice,z dość poważnymi minami.
-Musimy pogadać-powiedział mój ojciec.Stęknęłam i zamknęłam szafę.Gy spojrzałam na nich,stali i patrzyli na mnie.
-O czym?-spytałam trochę zestresowana.
-O tym kto wczoraj przyszedł.Kto to był?-spytał znój tata.
-Moi przyjaciele-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Przyjaźnisz się z dziesiątką napalonych na ciebie chłopców?-spytała mama.Jęknęłam gdy zaakcentowała słowo "napalonych".
-Przecież mogę się przyjaźnić z kim chce-uznałam.
-Ale nie z dziesiątką chłopców,którzy na twój widok się ślinią.Dlaczego nie znajdziesz sobie koleżanki?-spytał ojciec.
-Bo nikt mnie w tej szkole nie lubi,oprócz nich?-odpowiedziałam.
-Jak to nikt cię nie lubi?-spytał.
-Wszyscy w tej szkole są rasistami, i nie lubią ludzi którzy są inni.Moja klasa cały czas się ze mnie naśmiewała i tylko oni mnie bronili i rozmawiają ze mną.A teraz jeśli możecie,wyjdźcie bo nie chce o tym rozmawiać-powiedziałam na jednym wdechu.
-Jeszcze tylko jedno pytanie-uznał ojciec kierując się do wyjścia.-Czy chodzisz z którymś z nim?
-Co?Nie!-odpowiedziałam cała czerwona.Ale w tym momencie do głowy wpadł mi niezły pomysł.

Ja: Wymyśliłam coś niezłego!
BamBam: Co takiego?
Ja: Trzeba Taehyungowi znaleźć dziewczynę na jutro!
NamJoon: I to jest ten 'niezły' pomysł?
Ja: Wymyślisz coś lepszego?
YoonGi: Ale jak chcesz mu znaleźć jakąś dziewczynę w jeden wieczór?
Ja: Tego jeszcze nie wiem.
Ja: Dlaczego tylko ja mam myśleć?
SeokJin: Bo tylko ty na to wpadłaś.
MinSeok: Ale możemy ci pomóc.
Ja: Więc jakieś sugestie?
Sehun: A może przebrać kogoś za dziewczynę?
Ja: Będziesz chodził w sukience przez całą noc?
Sehun: Czy powiedziałem, że będę to ja? :*
JeongGuk: Ale ona nas wszystkich widziała i zna nas.
BamBam: :(((
Ja: Jak coś wymyślicie to napiszcie.
Zamknęłam laptopa i skierowałam się ponownie do szafy.Przypomniałam sobie, że jednak nie wybrałam tych ubrań na jutro.Właściwie już na dzisiaj.Jest grubo po północy.Przejrzałam całą szafę, ale nie znalazłam nic, co by pasowało na Sylwester.Jęknęłam cicho, by nie pobudzić rodziców i usiadłam na podłodze.Mój telefon zaburczał, więc wzięłam go do dłoni.

Tae: Śpisz już?
Ja: Jeszcze nie.
Tae: Jest już późno.Jak ty wytrzymasz do północy? :(
Ja: Nie bój się.Dam sobie radę :*
Tae: Na pewno?Bo jak odpadniesz pierwsza to będzie słabo.
Ja: Czemu?
Tae: Bo kto pomoże mi sprzątać? :D
Ja: Haha, bardzo śmieszne -.-
Tae: Mianhe.
Rzuciłam telefon na łóżko.Wymyśliłam, że muszę iść jutro do sklepu.Szkoda, że nie mam przyjaciółki.Chłopcy raczej mi w tym nie pomogą.
                                                                         ~
Czarne postacie i białe postacie.
Walczą o mnie.Biją się.
Biją się o mnie.Po to by mnie zranić.
-Zostawcie mnie!-krzyczałam.
To na nic.Zostały dwie.
Czarna i biała.Oby dwie zbliżają się do mnie.
Jedna mnie rozrywa a druga wbija igłę by zszyć.Boli.To tak bardzo boli...

-Lucy!Lucy pora wstawać!-krzyczał jakiś głos.Otworzyłam oczy.Gdzie ja jestem?Na podłodze?Chyba wczoraj na niej usnęłam.Spojrzałam na osobę.Była to moja mama.
-Co?Co się dzieje?-spytałam siadając.
-Nic.Oprócz tego,że śpisz na podłodze-uznała.Wstałam otrzepując ubrania.
-Um...tak.Przysnęło mi się wczoraj jak szukałam sukienki-uznałam drapiąc się po głowie.
-Znalazłaś coś?-spytała.
-Nie.Miałam zamiar iść dzisiaj do sklepu-odpowiedziałam poprawiając się w lustrze.
-To może pójdziemy razem?Ostatnim razem nie miałyśmy okazji, więc czemu nie dzisiaj?-uznała z uśmiechem.
-Jasne-odpowiedziałam.Lepsze to niż nikt.-Ogarnę się i możemy iść-dodałam.

-Więc idziemy?-spytałam schodząc na dół.
-Jasne-odpowiedziała moja rodzicielka, biorąc kluczyki ze stołu.-Masz już jakieś wizję co chcesz kupić?
-Jeszcze nie-uznałam.Po chwili zaparkowałyśmy pod wielką Galerią Handlową.
-Więc jak coś upatrzysz, to uznasz, że to to?-uznała z uśmiechem.
-Właściwie taki mam plan-odpowiedziałam rozglądając się.
-To chodźmy!-krzyknęła i pociągła mnie za rękaw do jednego z sklepów.

Przymierzyłam chyba ponad paręset sukienek i żadna mi lub mojej mamie nie pasowała.Mam dość.Chyba dla mnie już nie ma dobrych stroi.
-A ta?-spytała, pokazując na jedną z wystaw.Ciemno granatowa, z świecidełkami.Możemy przecież przymierzyć te tysięczną.
-Zobaczmy-uznałam z wymuszonym uśmiechem.Weszłyśmy do sklepu i uwaga, był mój rozmiar.Już pierwszy punkt zaliczony.Cena też była nawet nawet.Punkt dwa odznaczony.Weszłam do przymierzalni i założyłam.Nawet dobrze leży.Podoba mi się.Punkt trzeci odznaczony.Jeszcze tylko ocena mamy i wszystko.
-I jak?-spytałam wychodząc.Spojrzała na mnie.
-Jedenaście na dziesięć!-krzyknęła z iskierkami w oczach.Punkt czwarty odznaczony!

Gdy wróciłyśmy do domu, był najwyższy czas na ubieranie się.Ubrałam to ,rozpuściłam włosy i delikatnie je podkręciłam, oraz zrobiłam świetny makijaż.Wypatrzyłam go w necie.Taki typowo Koreański czy coś.Gdy byłam już gotowa,zobaczyłam na zegarze godzinę 17:51 a to najwyższa pora by wychodzić.Stop!Przecież nie wiem gdzie on mieszka.Wyciągnęłam telefon i pisałam:

Ja: Czy ktoś powie mi gdzie mieszka Taehyung? :c
Yoongi: Czekaj pod swoim domem.Zaraz tam będziemy.
Ja: Dziękuje! :*
Wyszłam z domu i stanęłam pod furtką swojego domu.Po chwili usłyszałam krzyki i po kolejnej chwili przede mną znaleźli się moi przyjaciele.Nie było wszystkich.Był Yoongi,Sehun,Bhuwakul,SeokJin,MinSeok i Hoseok który szedł z tyłu i rozmawiał przez telefon.
-Gdzie reszta?-spytałam zbierając swoje manatki.
-Nie mają po drodze po ciebie-uznał Sehun witając mnie uśmiechem.Odwzajemniłam uśmiech.Gdy Hoseok wrócił do nas, patrzył na mnie z otwartymi ustami.Yoongi trzepnął go delikatnie w głowę.
-No co?Nie mogę popatrzeć na moją dupę?-spytał z uśmiechem.Przewróciłam oczami,jak chyba wszyscy oprócz jego samego.

-Wymyśliliście coś?-powitał nas Taehyung z nadzieją w oczach.
-Też cię miło widzieć-uznał SeokJin i wszedł do środka.Taehyung dość głośno jęknął.
-A ona już jest?-spytałam, chyba jako jedyna chętna do pomocy.
-Jeszcze nie, ale może przyjść w każdej chwili-uznał zasmucony Kim.
-Coś wymyślimy-uznałam pocieszając go.Weszłam głębiej do domu.Na prostej od korytarza jest chyba kuchnia.Na lewo zobaczyłam łazienkę a na prawo jakiś pokój.Kolejny po lewo to wielki salon.Właśnie tam wszyscy siedzieli.Ściany białe,podłoga ciemna z drewna.Wielka czerwona kanapa,telewizor i czarne szafy.Fajny pokój.
-Więc macie jakieś pomysły?-Zagadał JeongGuk.
-No mieliśmy by kogoś przebrać za dziewczynę, ale to chyba nie wyjdzie-uznał Sehun.
-A może jej nie wpuścimy do domu?-spytał Jimin z tym swoim uśmiechem.
-Jimin.You Got no Jams*-odpowiedział NamJoon.Trochę się pośmialiśmy, ale nadal mamy ten poważny problem.
-Wiem!-krzyknął MinSeok
-No?-zagadał Taehyung.
-Przecież przyjaźnimy się z jedną dziewczyną, co nie?-powiedział z uśmiechem.Wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-Ale...dokładniej?-spytałam.Poczułam jak moje serce mocniej bije.
-No potrzebujemy dziewczyny dla Tae, więc czemu nie możesz jej dzisiaj poudawać?-widać, że SeokJin zrozumiał.Spojrzałam na wszystkich.Czuje jak moje serce bije coraz mocniej i zaraz wyleci.
-Lucy...proszę-Taehyung spojrzał na mnie z nadzieją.
-Um...-zająknęłam się.-D-dobrze.
-Dziękuje!-krzyknął przytulając mnie.

Po chwili ktoś zapukał do drzwi, a siostra Tae wyleciała by je otworzyć.
-Trzymajcie się-uznał Jimin mrugając do nas.Jęknęłam a gdy po chwili w drzwiach salonu ujrzałam cztery dziewczyny,poczułam jak Taehyung ściska moją rękę.Tak,trzyma mnie za rękę.Również ścisnęłam jego dłoń, by wiedział, że nie ma czego się bać.
-Cześć Taehyung!~-usłyszałam piskliwy i przeciągły krzyk jednej z tych dziewczyn.
-C-cześć-odpowiedział niechętnie.
-Kto to braciszku?-spytała jedna z nich.Więc to jest jego siostra.Słyszałam jeszcze, że ma brata, ale jego nie było.
-To jest Lucy moja przy....dziewczyna-uznał trochę się myląc.Pomachałam im, a mina tej dziewczyny była bezcenna.
-Nie mówiłeś, że masz dziewczynę...-szepnęła dziewczyna z piskliwym głosem.
-Tak wyszło-w jego głosie było słychać ulgę-Lucy, to jest SeolWoo, BoByung,YooJae no i moja siostra.
-Miło poznać-powiedziałam z uśmiechem.
-Możemy z wami posiedzieć?-spytała chyba BoByung.
-Jasne-uznał NamJoon próbując zatuszować śmiech.Też bym się śmiała,bo ich miny były świetne.

-Co robimy?-spytał SeokJin gdy wszyscy się uspokoiliśmy i usiedliśmy.Oczywiście ja,koło mojego chłopaka.
-Może zagramy w butelkę?-spytała SeolWoo czyli piskliwy głos.
-Możemy-uznał Sehun chowając telefon do kieszeni.
-Idę po butelkę-powiedział do mnie i wstał.Nieźle nam wychodzi to udawanie.Po chwili Kim wrócił i położył butelkę na ziemi.Usiadłam koło niego,kładąc głowę na jego ramię.Wszyscy usadowiliśmy się dookoła i  Bhuwakul zakręcił butelką.Wypadło na Sehuna.BamBam zamruczał i po chwili spytał:
-Pytanie czy zadanie?
-Zadanie-odpowiedział ze swoją poważną miną.Po chwili ciszy uznał.
-Taehyung, uznasz to za zdradę kiedy każę mu pocałować w policzek Lucy?-spytał Kunpimook
-Chyba nie.To tylko zabawa,nie?-spytał.
-Więc wiesz co masz robić-uznał z uśmiechem.Czy ja jestem jakąś zabawką?Po chwili poczułam delikatne dotknięcie na policzku, po czym trochę docisnął i się odsunął.
-Zaliczone!-krzyknął Sehun.Taehyung przytulił mnie i powiedział dość głośno:
-Jesteś moja-by obok niego siedząca Seolwoo usłyszała.Widziałam kontem oka jak przekręca oczami.
Sehun zakręcił Szkłem i wypadło na Taehyunga.To szczęście.
-Pytanie czy zadanie?-spytał.
-Zadanie-uznał po chwili.
-Mogę ja zadać?-przerwała Sehunowi,siostra Tae.
-Jasne-uznał patrząc na nas.
-Jeśli na serio jesteście parą,to zróbcie tą scenę!-krzyknęła pokazując nam na telefonie jakiś gif.Był tam chłopak i dziewczyna.Dziewczyna leżała na podłodze a chłopak robił pompki, za każdym razem ją całując.
-Co ty oglądasz?-spytał Taehyung.
-Nie ważne.Robicie?-spytała siadając.Taehyung spojrzał na mnie a ja, jako dobra przyjaciółka, nadal mam zamiar siedzieć w tym kłamstwie.Delikatnie machnęłam głową na 'tak'. Przecież to tylko całusy,co nie?Spojrzałam szybko na resztę,którzy patrzyli na mnie wielkimi oczami.
-Na pewno chcecie to robić?Najwyżej zmienimy wam zadanie, na coś lepszego-uznał Sehun,wątpiąc, że to zrobimy.
-Jeśli tego ne zrobią, nie dostaną lepszej 'nagrody'.Jeszcze wykażą, że kłamią, że są parą-uznała Seolwoo.
-Zrobimy to,bez nerwów-powiedziałam cicho.Spojrzałam na Tae.Oddychał trochę poddenerwowany.Nie mieliśmy w planie całować się.
-To róbcie!-krzyknęła BoByung.Machnęłam głową i położyłam się na podłodze.Usłyszałam jak Taehyung cicho jęknął.Powoli oparł dłonie pomiędzy moją głową.
-Liczymy czy zrobi przynajmniej dziesięć?-zagadał NamJoon.Taehyung spiorunował go wzrokiem po czym znowu wrócił nim do mnie.
Spojrzałam na niego i przymknęłam oczy,po to by dać mu znać, że może zacząć.Gdy po chwili poczułam jak przysuwa się do mnie,dosłownie czułam jak serce dobija mi do żeber.Poczułam też oddech na swojej twarzy i czekałam aż to zrobi.Gdy jednak nie doczekałam się tego po krótszej chwili,otwarłam oczy.Ujrzałam twarz Kima, patrzącego na mnie.Patrzył na moją twarz,usta i włosy.Nie byłam gorsza.Jego ciemna grzywka wisiała i dotykała mojego czoła delikatnie je łaskocząc.Jego ciemne oczy, krążyły po mojej twarzy.Nos był prosty, a nozdrza delikatnie się ruszały.Różowe usta były delikatnie uchylone,i chuchały na moje.Widziałam, że jest zestresowany.
-Nie musisz się bać.Będzie dobrze-powiedziałam jak najciszej mogłam.On machnął głową,mówiąc raczej sobie,że jest w stanie to zrobić.Zamknęłam ponownie oczy,a po chwili poczułam jak delikatne usta dotykają moich ust.Po chwili buzia odsunęła się ode mnie.
-Zrobiłeś dopiero jeden-powiedział NamJoon.Po chwili znów poczułam powiew wiatru i dotknięcie w usta.I znowu i znowu i znowu...

-Nudzi mi się już ta gra-uznał SeokJin.
-Więc co teraz robimy?-spytał JeongGuk.
-Może potańczymy i się czegoś napijemy?Jest po 20 a my nadal nic nie piliśmy-uznał NamJoon.
-Co ty masz z tym piciem?-spytał HoSeok.
-Jak ty z ćpaniem.
-Nie ćpam!-krzyknął.
-Ta.Na pewno.A ten biały proszek pod nosem?-spytałam.
-Jaki proszek?-odpowiedział wycierając niewidzialny pył.Tak,wkręciłam go.Wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać.
-Więc co?Pijemy coś?-spytał MinSeok wyciągając jedenaście piw.
-Sorry młode,ale jeszcze nie zasłużyliście na ten napój Bogów-uznał NamJoon biorąc łyka.
-To my idziemy do pokoju-uznała  Yoojae.Raczej nikt nie zwrócił na nich uwagi.Dostałam butelkę piwa do rąk.
-Nieźle wyglądacie jak się całujecie-mruknął Jimin.
-Zamknij się-uznał Sehun.
-Bez nerwów przyjacielu-powiedział Bhuwakul.
-Nigdy więcej nie zagram w butelkę-uznałam biorąc łyka żółtego płynu.
-Nie przesadzaj.Będziemy grali bez nich to będzie zabawniej-uznał MinSeok.
-Wiecie, że już nie musicie siedzieć przy sobie?-szepnął do nas JeongGuk siedzący blisko nas.Delikatnie podniosłam się z kolan Taehyunga i usiadłam obok.
-Włączamy muzykę?-spytał Hoseok.Tae wstał i odpalił wieżę.Z głośników wyleciała muzyka, do której dało się tańczyć.Usłyszałam jak ktoś się cieszy i wstaje.Spojrzałam w kierunku gdzie wychwyciłam ruch i ujrzałam Hoseoka.Stał na podłodze i wywijał do piosenki GirlsBandu.Zaczęłam się śmiać.

Okazało się, że NamJoon i SeokJin nie powinni wstawać do tańca.Najlepiej tańczy Hoseok i Jimin.Nie mówię, że reszta nie potrafi tańczyć.Oprócz NamJoona i SeokJina.
-Idę do łazienki!-krzyknęłam głośno.Muszę iść do ubikacji,bo nieźle się spociłam.Skierowałam się do drzwi i weszłam do środka.W lustrze delikatnie poprawiłam rozpływający się makijaż.Przemyłam spocone pachy i miałam zamiar wyjść,lecz ktoś wepchał mnie ponownie do środka.Spojrzałam na osobę,która to zrobiła i ujrzałam tęczową grzywę.
-C-co robisz?-spytałam zdziwiona.
-Wiesz, że nie podoba mi się jak całujesz się z Taehyungiem?-spytał patrząc na mnie.Jeszcze mały krok, a nasze ciała by się stykały.-Nie lubię jeśli z kimkolwiek się całujesz-dodał niskim głosem delikatnie się przebliżając.
-Umm...Jesteś pijany Sehun- powiedziałam.
-Może i jestem, ale przez to robię się odważniejszy-mruknął przysuwając się na tyle blisko,by nasze usta prawie się stykały.-Nie lubię jeśli gadasz z innymi, przytulasz lub po prostu patrzysz.Wolę byś robiła to ze mną.Patrzyłaś się na mnie,przytulałaś mnie i gadałaś.Ale jeszcze nie całowałaś-uznał dotykając moich ust swoimi.Przymknęłam oczy,a nasze pocałunki pogłębiły się.Nasze języki walczyły,by wreszcie ten Sehuna wygrał.Po chwili jednak odepchnęłam go.
-J-ja nie mogę-pisnęłam wychodząc (a raczej wybiegając) z łazienki.
-PRZEPRASZAM!-krzyknął za mną.

"3...2....1....SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!"
 Wszyscy krzyknęliśmy to wspólnie.Było tak świetnie.Byłam wtulona w Taehyunga,świetnie się bawiłam i widziałam cudowne fajerwerki.Po chwili Taehyung odwrócił mnie twarzą do siebie.
-Dziękuje, że to dla mnie zrobiłaś-powiedział,patrząc na mnie.
-Nie ma za co-odpowiedziałam.
-Jest.Jeśli jeszcze jesteśmy "parą" ,chciałbym ci podziękować trochę inaczej-powiedział.Uśmiechnęłam się,nie rozumiejąc co chce zrobić.Po chwili,dość mocno wbił się w moje usta.Po chwili oderwał się i mnie przytulił-Jeszcze raz dziękuje.
Spojrzałam na Sehuna.Patrzył na nas i posmutniał.Dlaczego ja mu to zrobiłam,właściwie nic nie robiąc?

                                                                    *Taehyung*

Jest już grubo po północy.Lucy odpłynęła w moim pokoju,a reszta powoli się kładła.Sam też skierowałem się do pokoju,gdzie była Lucy.Przecież jeszcze chwilę temu,była moją dziewczyną.Szkoda, że to wszystko jest sztuczne.Tak.Podoba mi się,i to bardzo.Wiem też, że muszę o nią walczyć z Sehunem.Mam niezłą konkurencje.Spojrzałem na śpiącą Lucy.Nie przykryła się i nieźle się trzęsła.Ściągnąłem z siebie bluzę i delikatnie ubrałem ją na nią.Twardo spała.Przykryłem ją, a sam ułożyłem się na drugim łóżku.Brata nie było,więc całkiem dobrze,że mogę spać z nią w jednym pokoju.


W nocy się obudziłem przez krzyki.Spojrzałem w kierunku Lucy.Chyba miała koszmar.Strasznie krzyczała i wierciła się.Podszedłem do jej łóżka i delikatnie zacząłem szturchać.
-Lucy.Lucy obudź się.Masz koszmar.Luuucy- jęczałem.Gdy po chwili otworzyła oczy,przestałem ruszać ręką.
-Co?Co się dzieje?-spytała.
-Miałaś koszmar i krzyczałaś-powiedziałem siadając na łóżku.
-Uh...znowu-jęknęła.
-Znowu?Masz je często?-spytałem.
-Tak...nie ważne.Mam do ciebie prośbę-powiedziała-No wiesz.Za tą moją pomoc.
-Roumiem.Jaka jest ta prośba?-spytałem zaciekawiony.
-Mógłbyś...mógłbyś chwilę posiedzieć,zanim nie usnę?Proszę-powiedziała.Czułem, że jest jeszcze pijana,ale przytaknąłem.
-Połóż się.Będę siedzieć dopóki nie uśniesz-powiedziałem z uśmiechem.
-Dziękuje-powiedziała, ziewając.Po chwili mocniej wtuliła się w koc i zaczęła pochrapywać.Szybka jest.Posiedziałem jeszcze chwilę i wstałem.Jednak nie na długo, ponieważ usłyszałem znowu jej paplaninę.Czy znowu ma koszmar?Wróciłem na łóżko.Nie chciałem znowu jej budzić.Delikatnie położyłem się obok i wtuliłem ją w siebie.Delikatnie huśtałem się,nucąc jakąś kołysankę,którą podsłuchałem od mamy.Lucy powoli się uspakajała.Postanowiłem,że będę z nią spał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
::Jeśli podobał ci się rozdział,zostaw komentarz::

Woo.Wreszcie wyszedł dłuższy rozdział!Dziękuje Karolina!Karu!

wtorek, 15 grudnia 2015

5.Innego?

-MIIIIN SEEEOK!BO JA MAM PYTANIE!-krzyknęłam zirytowana gdy wracaliśmy ze szkoły.
-Jakie,znowu?-spytał zmęczony.
-No bo jeśli między tobą a mną jest siedem lat różnicy, to co ty robisz w szkole?-uznałam.
-Douczam się?-odpowiedział zdziwiony.
-No ale szkoła nie jest przez siedem lat!To jest niemożliwe!-krzyknęłam.
-Chodzę do szkoły i douczam się.To chyba nie jest trudne do zrozumienia-uznał.
-Może dla jej małego móżdżku jest...-szepnął NamJoon.Uderzyłam go w głowę.
-Sam masz mały mózg,jeśli w ogóle go masz-uznałam z uśmiechem.
-Dobra,dobra nie denerwuj się mała-uznał JiMin.
-Jeszcze słowo to wszyscy zginiecie-odpowiedziałam wchodząc na moją posesję.
-Do jutra!-krzyknął HoSeok puszczając mi buziaka.Udałam,że go łapię,rzucam na ziemię i rozgniatam butem.Uśmiechnęłam się do nich i weszłam do domu.

-Żółty Bąku!-krzyczał.
-Tak,pączku?-spytałam grzecznie.
-Czemu to zrobiłaś?-znów krzyknął.
-Ale co?-spytałam zdziwiona.
-Zdradziłaś mnie!
-Nie zrobiłam tego!-odkrzyknęłam z łzami w oczach.
-Zrywam z tobą!
-Co?Dlaczego?-spytałam.
-Bo mam innego!
-Innego?-spytałam zdziwiona.
-INNEGO PARTNERA!-krzyknął i wyszedł.Po prostu wyszedł.Nagle dookoła pojawiło się pełno czarnych postaci.
-Ki-kim jesteście?-spytałam przez łzy.Chwyciły mnie.- zostawcie mnie!Proszę!-krzyk nie pomaga.Rozerwą mnie.Ro....

-LUCY OBUDŹ SIĘ-krzyknął znajomy głos.Szybko otwarłam oczy.
-C-co jest?-spytałam zdyszana,ocierając pot.
-Znowu miałaś koszmar-uznał tata.
-Czy to znowu powraca?Czy one znowu wrócą?-spytałam wystraszona.
-Nie wiem.Może-odpowiedział mój ojciec,głaszcząc mnie po włosach.
-Nie chce ich -odpowiedziałam.
-Pora wstawać do szkoły-powiedziała mama wchodząc do pomieszczenia,nazywanego "pokojem".

"Przyleciał!Przyjdź,to go poznasz~xx"
"Przykro mi Tao,jestem jeszcze w szkole~xoxo"
"Kiedy kończysz?Przyjdę po ciebie~oxox"
"Za godzinę.Będę czekać~xxxx"
Jestem umówiona na spotkanie z chłopakiem Tao.Idealnie.
-Idziesz z nami po lekcjach na kawę?-spytał Sehun.
-Dzisiaj?Nie mogę,jestem umówiona-odpowiedziałam z smutną miną.
-Serio?A co będziesz robić?-spytał Tae.
-Pójdę poznać....-co mam powiedzieć?Chłopaka mojego przyjaciela?To brzmi dziwnie.Lepiej jakby sam im powiedział-Idę na spotkanie z moim przyjacielem.
-To masz innych przyjaciół niż my?-spytał MinSeok.
-Jednego.Kiedyś go spotkałam.A po drugie nie muszę wam się tłumaczyć!-krzyknęłam oburzona.
-Nie denerwuj się tak maleńka-uznał JiMin ze swoim uśmiechem.Pokręciłam głową i skierowałam się do mojej sali.Ostatnio dali sobie spokój.Chyba Taehyung im przemówił do rozsądku.Może ze mną nie gadają,ale też nie obrażają jak to mieli w zwyczaju.Może wtedy Tae dobrze postąpił?

-Więc na serio idziesz ze swoim kumplem?-spytał Sehun.
-Już powiedziałam,że tak.Przecież możemy iść w inny dzień,co nie?-zaproponowałam.
-W sumie masz rację.Czy przynajmniej będziemy mogli go zobaczyć?-zagadał Bhuwakul.
-Zobaczyć,zawsze z daleka-odpowiedziałam z uśmiechem,wychodząc ze szkoły.
-Nie bądź taka!-krzyknął za mną HoSeok.
-Jaka?Miła?Okej!-odkrzyknęłam zbliżając się do ZiTao.
-Cześć Lucy!-krzyknął Huang.Uścisnęliśmy się na przywitanie.
-To jest ten twój przyjaciel?!-krzyknął z daleka SeokJin.Odwróciłam się do nich i przesłałam złe spojrzenie.
-Kto to jest Lucy?-spytał zaciekawiony Tao.
-Moi Kumple z którymi się zadaje.Idioci!-krzyknęłam pokazując im środkowy palec.
-Ej,nie bądź dla nich nie miła!-krzyknął Tao idąc w tamtym kierunku.
-Co ty robisz?-spytałam zdziwiona.
-Idę się przywitać,jeśli są tacy ciekawi-uznał zbliżając się do nich.
-CO?!Nie!Nie rób tego!-krzyczałam próbując go zatrzymać.Westchnęłam i powlekłam się za nim.
-O nie!Przecież Lucy kazała nam się trzymać z daleka!-krzyczał rozbawiony NamJoon.Znów im pogroziłam pięścią,lecz gdy Tao się na mnie popatrzył przestałam.
-Więc tak.Tao to są moi kumple,Sehun,TaeHyung,MinSeok,Bhuwakul,NamJoon,SeokJin,HoSeok,JiMin,JeongGuk i YoonGi .Reszta poznajcie ZiTao-przedstawiłam ich sobie.Wymienili spojrzenia i zaczęli się śmiać.
-Siema stary!-krzyknął  SeokJin.Moja mina z poważnej przeszła w zdziwioną a potem w złą.
-TO WY SIĘ ZNACIE?!-krzyknęłam zirytowana.
-Jasne!-odkrzyknął rozbawiony Tae.Fuknęłam i skierowałam się do wyjścia.
-EJ!GDZIE IDZIESZ!?-krzyknął YoonGi.
-Jak najdalej od was!-odkrzyknęłam zirytowana.Gdy po chwili znalazłam się w uścisku kogoś wysokiego,zdziwiłam się.Spojrzałam do góry i ujrzałam tą tęczową grzywę,która bujała się na boki.Zamrugałam parę razy nie dowierzając,lecz po chwili Sehun mnie puścił.Stanęłam jak wryta.Moje serce bije zbyt szybko.Czuje jak zaraz mi wyskoczy i poleci w inne miejsce.
-Już nie idziesz?-szepnął na moje ucho.Gdy po chwili usłyszałam kroki w naszą stronę,oprzytomniałam.
-To ja wam ją na jakiś czas porwę.Żegnamy!-krzyknął Tao i pociągnął mnie w kierunku ulicy.

-Mam pytanie-uznał po chwili.
-Tak?-zagadałam.
-Czy ty kręcisz z Sehunem?-spytał.
-CO?Nie!-krzyknęłam.Czuje jak moja twarz czerwienieje.
-Więc co to dzisiaj było?-spytał z swoim uśmiechem.
-NIC!-krzyknęłam zirytowana.
-Dobra,nie ważne.Powinien tu za chwilę być...-uznał gdy weszliśmy do parku.
-Okej?Więc może usiądziemy?-spytałam kierując się na ławkę.Słyszałam jak tupie za mną,więc uznałam,że chwilę na niego poczekamy.
-Tylko nie wystrasz się.Jest trochę...dziwny?-uznał z uśmiechem.
-Co to znaczy dziwny?-zagadałam.
-Obciął się na łyso...-szepnął.Cicho się zaśmiałam.Tao delikatnie klepnął mnie w ramie.Gdy Tao spojrzał się w inną stronę,też tam spojrzałam.To co ujrzałam zdziwiło mnie.Nie tego się spodziewałam.Ale dlaczego on?Nawet nie zauważyłam kiedy Huang wstał i poszedł się z nim przywitać.Gdy po chwili na mnie pokazał,zauważyłam że jego też zamurowało.Tao pociągnął go w moją stronę.
-Co wy tacy zdziwieni?-spytał zaskoczony.Żadne z nas nie odpowiedziało,tylko patrzyliśmy na siebie.-No nicYiFan. to jest Lucy,Lucy to jest YiFan.
-Wiem-burknął.
-Znacie się?-spytał.
-Właściwie to tak-odpowiedziałam,zbierając swoje manatki.
-Idziesz już?Myślałem,że przejdziemy się we trójkę...-zagadał ZiTao.
-Chętnie,ale może kiedy indziej.Jest już późno,a mam trochę zadań do zrobienia-odpowiedziałam z uśmiechem i poszłam w swoją drogę.

-Idziesz dzisiaj z nami na tą kawę czy znowu idziesz z Huangiem?-spytał YoonGi.
-Mogę z wami iść-odpowiedziałam,ubierając kurtkę.
-Wreszcie!-krzyknął uradowany MinSeok.
-Przecież prawie codziennie z wami gdzieś wychodzę-uznałam wychodząc przed szkołę.
-Cicho bądź małolacie-odpowiedział JiMin.
-Okej-uznałam kierując się w stronę kawiarni.
-Co bierzecie?-zagadał NamJoon.
-kawę?-odpowiedział Bhuwakul.
-Chodzi mi o rodzaj!-wykrzyczał zirytowany Kim.
-No taką dobrą-odpowiedział Kunpimook.NamJoon zrobił dość zabawną minę.
-To może ja zamówię?-spytał TaeHyung.
-Okej?Masz na tyle hajsu?-spytał HoSeok ruszając brwiami.
-Jasne-uznał ze spokojem.
-To my idziemy na pole-uznał Sehun wychodząc.Wyszłam razem z nimi.
-Uniesie jedenaście kubków?-spytałam.
-Pewnie nie-uznał Seokjin.
-To może pójdę mu pomóc?-spytałam.
-Okej-odpowiedział JeongGuk patrząc w telefon.Fuknęłam i weszłam ponownie do środka.Rozejrzałam się dookoła,a gdy ujrzałam Tae przy kasie podeszłam do niego.
-Jeszcze raz dziękuje-powiedział z uśmiechem do kasjerki.Spojrzałam na blat i ujrzałam 11 kaw w papierowych kubkach.
-Przyszłam ci pomóc-powiedziałam,gdy spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie trzeba.Poradzę sobie bez problemu-uznał z irytacją w głosie.
-Chce ci po prostu pomóc wziąć kubki i wynieść je z tobą-powiedziałam i wzięłam cztery.
-Jeśli już musisz-uznał i wziął pozostałe sześć.To,że wziął więcej nie jest przez to,że ma większe dłonie.
-Czemu jesteś taki nie miły?-spytałam gdy kierowaliśmy się do drzwi.Gdy nie usłyszałam odpowiedzi trochę się zasmuciłam.Czyżbym coś zrobiła?

Rozerwą mnie.Czuje pociągnięcia z każdej strony.
-Proszę.Proszę z-zostawcie mnie-mówiłam cicho przez łzy.
Czarne istoty są wszędzie.Widzę czarność.Czuję ból.
Już nie widzę czarności.Widzę jasność.Ta jasność boli.
Teraz są białe postacie.Mają igły i nitki.
Wbijają mi je w całe ciało.To boli.
-PROSZĘ!PROSZĘ PRZESTAŃCIE!-krzyk nie pomaga...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem.W tamtym tygodniu nie było rozdziału.Przepraszam.Wybaczcie.

wtorek, 3 listopada 2015

4.A mam ja ci oddać?

Tao stał się najlepszym przyjacielem jakiego mogłam "przypadkiem" spotkać.Nie wspominamy o tej nieszczęsnej łopatce.Z ZiTao spotykamy się często.O nie!Mogliście pomyśleć że nie lubię już tej dziesiątki!Oni są zawsze na pierwszym miejscu!Nigdy nie będzie inaczej.Tao musi się z tym pogodzić,że raczej nigdy nie wygra z tymi debilami.Mają przewagę liczebną.Jeszcze się nie znają,ale jeśli już to zrobią,sądzę że się polubią.Wszyscy  mają podobny charakter.


-WSTAWAJ!-krzyknęła piskliwym głosem moja siostra.A było tak dobrze,gdy prawie o niej zapomniałam.Zwlekłam się z łóżka i powolnym krokiem udałam się do lustra.Ręką poprawiłam włosy po czym z szafy wyciągnęłam ubrania,które miałam zamiar ubrać.Po chwili stania przed szafą,zdecydowałam się na to. Ta bluza niesie ze sobą dużo wspomnień.Nie chętnie udałam się do łazienki.

Dzisiaj nie jest za ciepło,ale nie pada.Taka pogoda mi odpowiada.Wyszłam z domu w dobrym humorze.W jakim wrócę?Nie wiem.I raczej się nie dowiem,dopóki na serio nie wrócę.
Pierwsza lekcja to zajęcia artystyczne.
-Co rysujesz?-spytał TaeHyung patrząc na moje płótno przez ramię.W ustach trzymałam pędzel a w lewej ręce paletę z farbami.Jakoś się złożyło,że te jedyne zajęcia mam wspólnie z nim,i z osobami w moim wieku.
-Dziewczynę huśtającą się na huśtawce-odpowiedziałam wyciągając pędzel z ust.
-Serio?-spytał przez śmiech.-To mi wygląda na żyrafę która się powiesiła-dodał dusząc się śmiechem.
-A ty niby co narysowałeś?-spytałam odwracając się do mojego rozmówcy.
-Sehuna- odpowiedział krzyżując ręce.
-Serio?Sehuna?-spytałam.
-Pokażę ci-uznał.Poszłam za nim na jego stanowisko.
-Bardzo...piękne-powiedziałam przez śmiech.Ujrzałam goryla z tęczową grzywą.


-Nadal jesteś obrażony za ten rysunek?-spytał Taehyung Sehuna,gdy wracaliśmy do domu.Nie potrzebnie mówiłam że Kim chciał go narysować.
-Tak.Dlaczego niby porównałeś mnie do goryla?-spytał spoglądając na TaeHyunga.
-Ponieważ goryle są takie umięśnione,i są takie fajne...-uznał.
-Na serio?-spojrzał nie wierząc, ponownie na uszatego.
-Nie.Po prostu z gorylem macie podobne ryje!-krzyknął z śmiechem.Prawie wszyscy wybuchli chichotem.
-Nie uważasz że to było chamskie i mało dorosłe jak na twój wiek?-spytałam,krzyżując ręce.
-Nie!Przecież podobny jest do małpy.-uznał nadal dusząc się śmiechem.Uderzyłam go w tył głowy.Nagle wszyscy ucichli.-Ałć!Czemu to zrobiłaś?-spytał chwytając się ręką za bolące miejsce.
-Ponieważ uważam że zachowujesz się żenująco?-odpowiedziałam stając.
-Dlaczego go znowu bronisz!Zawsze go bronisz!Dlaczego nigdy nie staniesz po naszej stronie i się nie pośmiejesz?-spytał TaeHyung.
-Mam śmiać się z wami z głupiego "żartu"?Mam stać po waszej stronie gdy zrobicie coś głupiego?Jesteś normalny?-spytałam oburzona.
- Przecież to wcale nie było głupie!-odpowiedział.
-Przestań krzyczeć Kim.
-Przestań się przemądrzać Tisdale.
-Okej,więc idę-powiedziałam i ruszyłam do przodu.Nagle urwał mi się grunt pod nogami.Dopiero po chwili załapałam że ktoś mnie podniósł.Ujrzałam pod sobą Taehyunga.-Czemu wziąłeś mnie na barana?Z tobą wszystko dobrze?Najpierw na mnie drzesz ryja a po chwili niesiesz mnie?
-Zamknij się.Próbuje zrobić coś byś sobie nie szła.
-Aha?Okej?
-Taehyung co ty robisz idioto?-spytał Namjoon.
-Ja?Niosę Lucy?-odpowiedział gwałtownie się odwracając.Na chwilę stracił równowagę przez co prawie spadłam na asfalt.Uderzyłam mojego "konia" w łeb.-AŁA!ZA CO ZNOWU!-krzyknął.


-Pogodziliście się z Taehyungiem?-spytałam przy rozmowie przez Skype.
-Prawdopodobnie-odpowiedział Sehun.
-Co znaczy "prawdopodobnie"? -znów spytałam.
-No bo niby gadaliśmy,ale jakoś tak o tym nie gadaliśmy-odpowiedział czytając coś na telefonie.Wzięłam głęboki wdech.
-Czekaj,Xiumin dzwoni.Dodam go-powiedziałam po chwili ciszy.
-Mam Świetne wiadomości!-krzyknął od razu po odebraniu.
-Jakie?-spytał Sehun odrywając wzrok od Iphona.
-Jutro mamy mieć Halloween w szkole!
-I co w tym takiego świetnego?-spytałam.
-Bo najlepszy strój przez tydzień jet zwolniony z pytania,ze sprawdzianów,kartkówek i tak dalej?A jak w tym wyznaczonym tygodniu nie ma mieć całych sprawdzianów to może sobie wybrać inny termin!
-Serio?To nawet zajebiste-powiedziałam.
-Za co się przebieracie?-spytał Xiumin.
-Nie wiem.Zobaczę co mam w szafie-odpowiedział Sehun znowu patrząc w telefon.
-Dobra!Lecę się przygotować!-krzyknęłam i wyłączyłam laptopa.


Po dość długiej wczorajszej decyzji wybrałam taki strój .Nie mówię że jest najlepszy,ale zawsze coś,czyż nie?Zamek jest minimalnie nie wygodnie przyklejony,ale nie na tyle bym nie mogła mówić czy coś.Po prostu go czuje.Jeśli można to tak nazwać.Wyszłam z domu i ujrzałam tych 10 debili przebranych za różne rzeczy.Taehyung był wampirem,Hoseok kimś z gwiezdnych wojen,JiMin czarodziejem,NamJoon kurczakiem (tak mi się wydaje),YoonGi Naruto,SeokJin dynią,JeongGuk za Senpai'a,Xiumin za laleczkę Chucky,BamBam się nie przebrał a Sehun?Nawet nie wiem.
-Za kogo się przebrałeś ?-spytałam.
-Za Jimina.Zabronisz mi?-odpowiedział.
-Nie.No co ty-powiedziałam spuszczając wzrok.
-Twój strój jest świetny-uznał Bhuwakul.
-Twój też-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dzięki-odpowiedziałam również z uśmiechem.

Większość osób w mojej szkole przebrała się za kościotrupy,zombie lub inne pierdoły.Nauczyciele też poprzebierali się w wiedźmy lub inne proste rzeczy.Usiadłam przed moją klasą czekając na dzwonek.Rozejrzałam się korytarzu,patrząc na osoby które ze sobą rozmawiają.W tej chwili uświadomiłam sobie że nie mam tu żadnej koleżanki z którą mogłabym porozmawiać o kosmetykach.Moimi przyjaciółmi są mężczyźni,a żadna dziewczyna w tej szkole mnie nie lubi.Jak mam się z tym czuć,gdy nie mogę porozmawiać o kobiecych sprawach?Nawet dobrze.Są lepsi niż nie które suki w mojej klasie.
-Panno Tisdale- powiedział znajomy głos.Popatrzyłam na osobę która wydała owy dźwięk.Była to ta sama dziewczyna którą uderzyłam łopatką w twarz.-Czyżbyś przebrała się za bluzę?
-A co ci do tego?-spytałam wstając.
-Po prostu uważam że bluza nie jest straszna-dodała krzyżując ręce.
-Uważasz że kot jest straszny?-spytałam ponownie.Tak,ona przebrała się za kota.
-Jest straszniejszy niż ten zamek na twoim ryju-powiedziała przyciskając mnie do ściany.
-Mogłabyś mnie puścić,czy mam zacząć krzyczeć?-spytałam z spokojem.
-Nawet jakbyś zaczęła nikt ci nie pomoże-odpowiedziała dociskając mnie mocniej.
-A chcesz spróbować?-uznałam próbując się wyluzować z uścisku.
-Nawet nie próbuj uciekać.Pamiętasz ostatnio tą łopatkę?Pamiętasz jak się połamała?Nie zdążyłam ci oddać.-powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-A mam ja ci oddać?-spytał ktoś stojący obok nas.Odwróciłam wzrok i ujrzałam Taehyunga.Dziewczyna od razu mnie puściła i odeszła.-Nic ci nie jest?-spytał zwracając się do mnie.
-Nie.Dzięki-odpowiedziałam poprawiając koszulkę.
-Na pewno?Trochę się trzęsiesz-dodał przechylając głowę w prawo.
-Chyba-powiedziałam cicho.Zabrzmiał dzwonek.Podniosłam torbę i chciałam już iść do klasy,lecz TaeHyung chwycił mnie za dłoń.
-Gdzie się wybierasz?Chyba nie do tego mordoru?-spytał z uśmiechem.
-Idę na lekcje Kim-odpowiedziałam.
-To idę z tobą-odpowiedział ruszając do sali.
-Ale nie masz ze mną lekcji!Jak to chcesz iść do mnie do klasy?-krzyczałam,biegnąc za nim.Wbiegłam do sali.
-Gdzie siedzisz?-spytał.
-Tam-powiedziałam cicho,wskazując palcem.
-Aż tak daleko?Niech ci będzie-dodał idąc do ławki.
-Ale co ty robisz?Przecież ty masz swoje lekcje!-spytałam cicho.
-Ciesz się że nie przyprowadziłem reszty-odpowiedział.Do sali wszedł nauczyciel,więc wstałam.Po chwili usiadłam i uderzyłam Taehyunga w ramię.-A to za co?
-Za wszystko-odpowiedziałam.
-Panie Kim,czy pan nie pomylił przez przypadek sal?-spytał Mr.Louse
-Nie nie pomyliłem.Przyszedłem tu specjalnie-odpowiedział.
-Przepraszam?-oburzył się Fizyk.
-Przyszedłem tu specjalnie,bo nauczyciele nie zdają sobie sprawy jaka ta klasa jest okropna-uznał Tae,krzyżując ręce.
-Uważam że ta klasa jest bardzo dobra z fizyki-powiedział nauczyciel.
-Może dobrze się uczy ale są okropni względem zachowania.Ich postawa mnie irytuje-odpowiedział Kim.
-A skąd ty takie trudne słowa znasz lamusie?-zaśmiał się chłopak z przodu.
-Lamusie?Nie masz szacunku do starszych?-spytał ponownie Taehyung
-Jesteś starszy?-spytała ta sama dziewczyna od łopatki.
-Zdziwiona?-odpowiedział.
-Teraz jeśli mogę przeszkodzić,panie Kim chciałbym poprowadzić lekcje-przerwał profesor.

-Gdzieś ty był?Matematyk myślał że z lekcji uciekłeś!-krzyczał JiMin.
-Byłem w klasie Lucy-odpowiedział spokojnie.
-Gdzie byłeś?Pogięło cię?-spytał Sehun.
-Nie wiesz,nie widziałeś-uznał TaeHyung.
-Ale czego znowu?-spytał  HoSeok.
-Jakaś babka groziła naszej dziuni-odpowiedział z skrzyżowanymi rękoma.Uderzyłam go w głowę.-Za co to?-spytał ocierając ręką o tył głowy.
-Za "dziunie"-odpowiedziałam robiąc naburmuszoną minę.
-Przestań!Chyba nie jesteś Faciem?-spytał odwracając się do mnie.
-Opowiadaj lepiej-wtrącił się Bhuwakul.
-No z jej klasy groziło jej coś.Więc byłem sobie u niej w klasie.I se...
-Sobie-odburknęłam.
-Przestań!-krzyknął.
-Okay-odpowiedziałam podnosząc ręce do góry w celu ochrony.
-I sobie pilnowałem porządku.Wtedy...
-Twoje zdanie jest bez sensu.Powinno być pilnowałem porządku w klasie Lucy czy coś-poprawiłam.Kim odwrócił się do mnie i mnie podniósł.-Co ty robisz?
-Twoje zdanie jest bez sensu.Powinno być czego ty nie robisz-powiedział udając mój głos.
-Jesteś głupi.Od...
-Idealny-przerwał mi.
-Przestań!-krzyknęłam.Odstawił mnie mnie na ziemię.
-Widzisz jak to wkurza księżniczko?-spytał i odszedł.Co kurwa?

Resztę dnia chodziłam po szkole i zastanawiałam się co on do mnie powiedział.Czy to było po przyjacielsku?Raczej tak.Na pewno.Jestem tego pewna.
-LUCY!-krzyknął Sehun.Już powoli rozpoznaje ich po głosie.
-Tak Sehun?-spytałam.
-Masz dziesięć głosów-powiedział uradowany.
-Jakich znowu głosów?-spytałam zdezorientowana.
-Bo jest głosowanie na najlepszy strój i w ogóle!No i zagłosowaliśmy na ciebie i rozwiesiliśmy plakaty z twoim imieniem i no tak!-krzyknął.
-Co żeście zrobili?-spytałam zirytowana.
-No rozwiesiliśmy plakaty z twoim imieniem by mogli na ciebie zagło...
-PRZESTAŃ!MACIE TO ŚCIĄGNĄĆ!-krzyczałam.
-Uspokój się!-krzyknął ciszej.
-JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ?-ponownie krzyknęłam.Chwycił mnie za nadgarstki.

-Zwycięzcą jest LUCY TISDALE!-krzyknęła dyrektorka.Idealnie.Zagłosowało na mnie tylko dziesięć osób.-Posiadała głosów 645!-Że co kurwa?Jakich...że co?Pogięło ich?Wyszłam powoli w kierunku Pani dyrektor.-O to ona!Jest nowa i już tyle znajomości?-spytała.Wypuściłam powietrze.Są debilami.


-TAO!-krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
-Cześć mała-odpowiedział.
-No witam-dodałam z uśmiechem.-Dawno się nie widzieliśmy!
-Tak troszkę-powiedział i odsunął się od mojego uścisku.
-Co więcej powiesz?-spytałam.
-Za parę dni powinna przyjechać tu moja druga połówka!-krzyknął uradowany.Widziałam że w jego oczach są iskierki szczęścia.
-Tak?Wreszcie ją poznam!-powiedziałam.
-Jego...-odpowiedział.Iskierki zniknęły.
-Co?-spytałam cicho.
-Poznasz jego...-odpowiedział równie cicho jak ja.
-Że co?Jest...jesteś gejem?-spytałam z powagą w głosie.
-Nie powiedziałem ci?-odpowiedział pytaniem.
-Nie?-również odpowiedziałam z pytajnikiem na końcu.
-Jeju!Ale głupio wyszło!Chyba nie myślałaś że mi się podobasz czy coś?Znaczy się jesteś ładna ale...
-DOBRA!ROZUMIEM!-krzyknęłam.-Nie tłumacz się.Przecież to że jesteś innej orientacji nic nie zmienia co nie?Nadal jesteśmy BFF?
-No jasne!-odkrzyknął znów mnie przytulając.
-Musisz mi o nim coś opowiedzieć-dodałam z uśmiechem w duszy.

Dowiedziałam się że jego chłopak jest z Anglii jak ja,jest od niego starszy,w wieku MinSeoka i jest wysoki.Czy to nie jest dziwne,że mój były też był starszy i był w wieku Kima?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
::Jeśli podobał ci się rozdział,zostaw komentarz::



wiem że rozdziały są bez większego sensu.Przepraszam :C

wtorek, 20 października 2015

3.Nie należy do naszej rasy.

Piątek!Przeżyłam w mojej klasie do piątku!Jeszcze tylko dziś.Dziś mnie nie wykończą.Niech tylko spróbują.
Ubrałam to  i zrobiłam kucyka.Zjadłam śniadanie w przeczuciu że dziś będzie najlepszy dzień.Po tak dobrym początku,wyszłam na dwór by skierować do szkoły.
Zanim weszłam jeszcze do budynku,jakiś facet wpadł na mnie.
-Oj!Przepraszam!-krzyknął mężczyzna.
-Nic się nie stało-odpowiedziałam i próbowałam go wyminąć.
-Jestem Tao-chłopak uśmiechnął się szeroko i wyciągnął do mnie dłoń na powitanie.
-Lucy.Miło mi-odpowiedziałam chwytając go za rękę.-A teraz,jeśli wybaczysz,śpieszę się do szkoły.4
-Spotkamy się jeszcze?-spytał z nadzieją.
-Nie wiem,może-odpowiedziałam i znów zaczęłam iść.

Gdy weszłam na lekcję,wszystkie pary oczów skierowały się na mnie.Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się na tył,do mojej ławki.Od prawie tygodnia wytrzymuje każde docinki,ale dziś na każde odpowiem.Koniec kropka.Nie będę dawała się rzucać po kątach.
-Dzień Dobry klaso-powiedział nauczyciel wchodzący do sali.Wszyscy jak na rozkaz,wstali by po chwili usiąść.-Porozmawiamy dziś o robocie który potrafi więcej niż wy...
-Na pewno więcej niż Lucy-powiedział dość cicho facet siedzący przede mną.
-Ty masz IQ ziemniaka,więc się zamknij-odpowiedziałam równie cicho co on.
-Robot ten,potrafi pisać,czytać i gotować.Poza tym jest w stanie rozróżnić ponad 400 przedmiotów-odparł mężczyzna.
-Lucy nie jest w stanie rozróżnić jednego-prychnęła dziewczyna z przodu.
-Jak widzisz,jestem z Anglii,a mieszkam w Korei.Co za tym idzie MUSZĘ umieć przynajmniej dwa-uznałam.
- Uspokójmy się wszyscy i skupmy na najważniejszym-odparł Starszy od nas pan.


Gdy wracałam do domu razem z moimi chłopcami,myślałam nad tym by opowiedzieć jaka dzielna byłam i ile zdołałam dziś przezwyciężyć.Jednak rozmyśliłam się,gdyż właściwie to nie było nic wielkiego.Pewnie oni robią to codziennie.Właściwie chyba nie,nie mają do tego powodu.
-Co ty dziś jesteś taka cicha?-spytał Sehun.
-Nie chce mi się gadać-powiedziałam przyglądając się mojemu rozmówcy.Reszta była zajęta gadaniem o meczu,który ma lecieć.Jego rozczochrana grzywka,opadała niesfornie na czoło.Wiatr który delikatnie wiał,bujał tęczowe włosy na lewo i prawo.
-Serio?Bo normalnie jesteś rozgadana.Może jesteś chora?-uznał wysoki chłopak.Jego brązowe oczy wlepiały się we mnie jak moje w niego.
-Nie jestem.Po prostu nie mam tematu do rozmowy.Przecież nie interesuje się meczami co nie?-odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
-Jak to nie interesujesz się meczami?-spytał TaeHyung przybiegając koło mnie.
-Normalnie.Jestem dziewczyną czyż nie?-odpowiedziałam z zaciekawieniem.
-Co robią dziewczyny?-spytał SeokJin.Nagle cała uwaga zwróciła się ku mnie.
-Co?-spytałam zdziwiona.
-No jeśli mi oglądamy mecze to co robią dziewczyny?-wytłumaczył YoonGi.
-Oglądamy romansidła z akcją?-odpowiedziałam pytaniem.
-Czyli?O co w tym chodzi?-kolejne pytanie JiMin.
-No na przykład dziewczyna i chłopak pracują jako zabójcy i w pewnym momencie dowiadują się że muszą siebie zabić.No i spotykają się i w sobie się zakochują.W tym momencie muszą się zabić.Chłopak celuje w nią,ale jednak się powstrzymuje,ponieważ ją kocha.Gdy spotykają się,nikt o tym nie wie.Dowiaduję się o tym szef i postanawia zabić dziewczynę.Wtedy stawkom było jej życie.Gdy już umiera,chłopak popełnia samobójstwo.
-Trochę nudne-uznał HoSeok.
-Dla dziewczyn nie-broniłam siebie.


Gdy w południe wyszłam na spacer,było pochmurnie i kropiło.Żaden samochód nie jeździł.Było po prostu brzydko i pochmurnie.W taką pogodę najlepiej było by wypożyczyć jakiś film,wtulić się w ramię kochanego chłopaka i...co ja gadam.Nie mam kochanego chłopaka.Problem rozwiązany!Nucąc piosenkę,jaką usłyszałam w szkole,wpadłam na kogoś.
-Przepraszam!-Krzyknęłam wystraszona.Gdy spojrzałam na gościa z którym się zderzyłam,był to Tao.
-Ile razy jeszcze na siebie wpadniemy?-spytał z tym samym uśmiechem.Dopiero teraz zauważyłam że szedł z małą dziewczynką za rękę.
-Masz dziecko?-spytałam z większym uśmiechem niż miałam.
-Nie.To moja siostra-odpowiedział drapiąc się po głowie
-Serio?Masz siostrę?Jeju!Ale to słodkie!-powiedziałam.
-To jest Delilah.Delilah przywitaj się z Lucy-powiedział patrząc na małą brunetkę.
 -Dzień Dobry-powiedziała cicho z uśmiechem takim samy jaki ma Tao.
-Cześć.Jestem Lucy-powiedziałam z uśmiechem.Uwielbiam dzieci.Są takie słodkie.
-Idziemy na plac zabaw,idziesz z nami?-spytał starszy brat.
-Mogę się przejść-odpowiedziałam odsłaniając zęby.

-Pójdziecie ze mną do piaskownicy?-spytała Delilah.
-Jasne.Ty już idź,a my cię dogonimy-odpowiedział jej Tao.
-Jesteś świetnym starszym bratem-powiedziałam idąc z nogi na nogę.
-Serio?Nie często to słyszę-odpowiedział delikatnie się uśmiechając.
-Jasne!Taki brat to marzenie!-powiedziałam szturchając go.
-Przesadzasz-uznał siadając na piaskownicy.
-Zbudujecie coś ze mną?-spytała mała.
-Jasne!-krzyknął szczęśliwy Tao.Wzięłam zieloną łopatkę do rąk i zaczęłam kopać dziurę.-Zbudujesz ze mną chatę?
-Okej.To jaki dom budujemy?-spytałam.
-Duży!-krzyknęła Delilah.

-Kogo ja tu widzę!-krzyknął ktoś za mną.Podniosłam się otrzepując piasek.Zauważyłam dziewczynę z mojej klasy.
-Co chcesz?-spytałam.
-Po prostu cię zauważyłam czyż nie?-spytała patrząc na mnie z wyższością.
-Jest tu dziecko,więc po prostu się odwal-wycedziłam przez zęby.Zauważyłam kątem oka,że Tao wszystko obserwuje.
-Przecież ja nic nie chce zrobić!-krzyknęła.-po prostu nie podobało mi się jak się dziś odzywałaś larwo-dodała szeptem.
-Lucy czy coś się dzieje?-spytał Tao powoli wstając.
-Zadajesz się z nią?Nie radzę,jest zdzirą-powiedziała.
-Nie słyszałaś że jest tu dziecko?-spytałam znowu przez zęby.
-Słyszałam,ja myje uszy,nie to co ty-powiedziała cicho krzyżując ręce.
-Przestań,albo nie ręczę za siebie-uznałam biorąc wdech.
-Ja mam przestać?Przecież ja nic nie robię-uznała.
-Tao,mógłbyś już iść?Bardzo cię za nią przepraszam,jeszcze kiedyś pogadamy,okej?-powiedziałam odwracając się do mojego nowego kolegi.Widziałam w jego oczach zdezorientowanie.
-Tao,tak?Nie słuchaj się jej.Jest zwykłym Anglikiem.Nie należy do naszej rasy.Ja na twoim miejscu uciekała gdzie pieprz rośnie.
-Zwykłym Anglikiem?Byłaś kiedyś w Anglii?Wiesz w ogóle gdzie to jest?A nie,przepraszam,Anglia nie należy do waszej popieprzonej rasy!-krzyknęłam zdenerwowana.Dziewczyna podeszła do mnie i uderzyła mnie w twarz.Tao próbował zareagować,ale było za późno.Uderzyłam ją tą łopatką,którą kopałam,po czym rzuciłam nią w kierunku Tao,a sama skierowałam się do wyjścia.

Teraz dokoła pojawiało się coraz więcej samochodów,na jezdni oraz w rowach.
-Lucy poczekaj!-krzyknął ktoś za mną.Odwróciłam się i ujrzałam Tao,biegnącego z Delilah na baranie.
-Co?-spytałam z najpoważniejszą miną jaką kolwiek mogłam zrobić.
-Przestań.Przecież wiesz że ja nigdy bym tak o tobie nie sądził-powiedział dając siostrę na ziemię.
-Skąd mam mieć taką pewność?
-Pierwszy zagadałem?Na serio chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić.Wydajesz się normalniejsza niż wszyscy-powiedział z iskierkami w oczach.Wzięłam wdech.
-Dobra,wierzę ci.Nie wszyscy są zdzirami-powiedziałam.
-ZDZIRA!ZDZIRA!-krzyczała Delilah.
-Delilah przestań!To jest brzydkie słowo!-krzyczał z nią Tao.A ja?Ja trzymałam się za usta i śmiałam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
::Jeśli podobał ci się rozdział,zostaw komentarz::


dziękuje Karolina!

wtorek, 6 października 2015

2.Po prostu taka ładna dziewczyna,powinna się zadawać z takimi ładnymi chłopakami.

Po paru dniach poznałam ich prawie wszystkich.Tylko jeden z nich,ucieka ode mnie.Boi się mnie?Nie pytam się o niego.Trochę mi głupio.Może mu coś zrobiłam?Nie wiem.Chłopcy też nie chętnie się o niego pytają.Jest to dziwne.Gdy podchodzą do mnie to bez niego.Normalnie on z nimi siedzi.
-To może powie nam Lucy?-spytał nauczyciel.Kurwa,znów się zamyśliłam.
-Może pan powtórzyć?-spytałam.
-Znowu nie słuchałaś.To będzie twoja kolejna jedynka za to.
-Ale ja słuchałam!Tylko nie zapamiętałam-usprawiedliwiałam siebie.Nauczyciel matematyki spojrzał na mnie spod okularów.
-Taa,na pewno-wyśmiał mnie jeden z moich "kolegów". Nie jestem lubiana w mojej nowej klasie.Chyba za to że nie jestem Koreanką.Rasiści.nie no sorry.Na pewno wszyscy tu są normalni,uwielbiają obcokrajowców i szanują ich.
-Przecież ona nic nie umie-dodał inny.
-Umiem więcej niż ty-odpowiedziałam.-Więc powtórzy mi pan to pytanie?-odpowiedziałam z największym uśmiechem jaki kiedykolwiek zrobiłam.
-Masz na tablicy.Możesz je wykonać-odpowiedział opierając się mocniej o fotel.Wstałam od ławki.Gdy przechodziłam usłyszałam szepty,śmiechy i prychnięcia.Zignorowałam to ,jak zwykle i wzięłam kredę do ręki.
-Muszę wszystko pisać na tablicy?-spytałam.
-Chyba nie-zanim skończył już wynik pisał na tablicy.
-Na pewno ma źle!-krzyknął rudowłosy.
-Możesz zrobić jednak te obliczenia.I wyjaśniaj co robisz-uciszył klasę pan z matmy.
-No więc to dodałam a potem odjęłam od tego,po czym pomnożyłam.Gdy to już wykonałam to zajęłam się niewiadomą-zaczęłam tłumaczyć-I wyszło 56-odpowiedziałam skrótem.
-No,no!-wykrzyczał nauczyciel.
-NA PEWNO MA JAKIŚ BŁĄD-powiedział dość głośno ten sam rudy,tym razem wstając.
-Uspokój się,synu.Ja tu uczę-uznał matematyk.
-Jestem lepszy niż ona.
-Ona nie powinna być w tej klasie.
-Nikt jej tu nie chce
-Ta klasa nie jest dla dużo-ocznych.
-Wy...
-Zamknijcie się!-krzyknęłam i wzięłam torbę na ramiona.
-Gdzie się wybierasz?-spytał nauczyciel gdy stałam już przy drzwiach.
-Źle się czuje!-krzyknęłam gdy byłam już za drzwiami.Skierowałam się w stronę wyjścia.


Po paru minutach siedzenia na polu,zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno niż w tej sali.Czemu mnie tak nie lubią?Czy na serio powinnam być skośnooką?Więc chłopcy też udają?Na pewno.Właśnie zabrzmiał dzwonek.Ujrzałam,jak ze szkoły wychodzi 9 chłopców.Od razu wiedziałam kto to.
-Cześć Lucy!-krzyknął Bhuwakul.Właściwie BamBam.Łatwiejsze do wymówienia.Sam kazał tak na siebie mówić.Właściwie,to już to nie ważne.
-Halo,straciłaś mowę?-spytał NamJoon siadając obok.
-Nie.Po prostu wiem że wy tylko udajecie-odpowiedziałam nadal wlepiając wzrok w ziemię.
-Co kryjemy?-spytał HoSeok.
-Że mnie nie cierpicie.Że nie powinnam tu być.Że po prostu jestem nikim.
-Kto ci tak powiedział?-spytał MinSeok podchodząc bliżej.
-Po prostu to wiem.Moja klasa tego nie kryje.Ale ja wiem że wy tak.Przecież dlaczego mielibyście się zadawać z wielkooką?
-Może dlatego że wydałaś się spoko?Inna?-zaprzeczył mi Sehun.
-Inna to na pewno jestem.Jak mi to udowodnicie?-zaczęłam.
-Tego nie ma jak udowodnić!-wtrącił się JiMin- Po prostu taka ładna dziewczyna,powinna się zadawać z takimi ładnymi chłopakami.-dodał z uśmiechem.
-Nie wiem teraz czy wy sobie ze mnie żartujecie,czy wydaje wam się że jestem niedorozwinięta.
-Każdy to wie Lucy-odezwał się ktoś z mojej klasy.
-Przecież taki niedorozwój nie ma przyjaciół-dodała dziewczyna obok.
-Możecie się przymknąć?-spytał YoonGi.
-Przecież my tylko mówimy im prawdę,co nie Park?-spytała kolejna dochodząc do nas.
-Co?Jasne że to nie prawda!
-Tak Park.Nie musisz już kłamać każdy wie że gadacie z nią tylko dlatego że się założyliście.
-Co?Jak to "założyliście"?-spytałam zdezorientowana.
-Tak to maleńka!Założyli się o to że zdobędą twoje zaufanie!Nawet nie wiesz co mówili że z tobą zrobią!
-Czy to prawda?-skierowałam to do moich "przyjaciół".
-Nie no co ty!-krzyknął HoSeok.
-Już nie musicie kłamać.Każdy wie że Sehun łapiący cię nie jest prawdziwe!To ja cię popchałam!To wszystko było zaplanowane!To wszystko to tylko zakład!
-Skąd wy to wszystko wiecie?-spytał SeokJin.
-Przecież zakładaliście się przy wszystkich!
-Bo już ci uwierzę-odpowiedziałam ze spokojem.Trochę wierzę,ale czy na tyle?
-Widzisz jego?-spytał pokazując na tego który mnie ignoruje.-Wiesz czemu się do ciebie nie zbliża?Przecież to jest takie wiadome!Był zakład?Każdy coś powiedział!On miał za zadanie się do ciebie nie zbliżać!Nawet nie chciał!Nikt by do ciebie nie chciał się zbliżać!-Wykrzyczała mi  w twarz czarnowłosa.Gdy tylko spojrzałam na chłopców,ujrzałam jak wpatrują się we mnie.
-Nie słuchaj ich-powiedział cicho MinSeok.
-Nie wiem co o tym myśleć...-uznałam równie cicho co Kim.
-Proszę.To nie prawda!-powiedział z bólem NamJoon,zbliżając się o krok.Również ja,odsunęłam się o krok.
-Nie.Nie teraz.Nie wierzę nikomu.Nie mam zaufania...-odpowiedziałam i odwróciłam się.Skierowałam się do wyjścia.
-LUCY!-krzyknął Sehun podążający za mną.
-Zostaw mnie!To nie jest chyba aż tak trudne co nie?
-Proszę,wybacz nam!
-Mówisz to tak,jakby to była prawda!-zaśmiałam mu się w twarz.-ale wiesz co?Nie rusza mnie to!Ani trochę!-krzyknęłam i pobiegłam.


Rusza mnie to.I to nie trochę,tylko bardzo.Wbiegłam do domu i zamknęłam się w pokoju.Płakałam.Płakałam tak długo że oczy mam już suche.Ta scena przechodzi mi przed oczami tysiące razów.Co czuje na chwilę obecną??Ból i pustkę.Pustkę dlatego że nie mam nawet z kim o tym pogadać.Ojciec jest w pracy,a mamę gdzieś wcięło.Jest to straszne.Straszne aż to kolejnego bólu,który muszę przeżywać.Na telefon dobijali się wszyscy.Po paręnaście razy.Jak nie po parędziesiąt.Nigdy nikt nie sprawił mi gorszego bólu.A co jeśli to prawda?Co jeśli oni na serio się założyli?Nie wiem komu wierzyć.Przecież właściwie nikogo nie znam aż tak dobrze.
Na dzień dzisiejszy czuje się lepiej.O wiele lepiej niż parę dni wcześniej.W pierwsze dni nie jadłam,nie piłam a nawet nie chodziłam.Było mi tak łatwiej.Ale po jakimś czasie czułam się okropnie,więc znów zaczęłam funkcjonować jak normalny człowiek.Od chłopców dostaje pełno SMSów.Niektóre z nich czytałam,wtedy byłam jeszcze bardziej zakłopotana.Choć od niektórych robiło mi się ciepło na sercu.

Dziś jest pierwszy dzień kiedy mam zamiar wyjść z domu.Wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni.
-Dzień Dobry mamo-powiedziałam z uśmiechem.Moja rodzicielka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Wreszcie wstałaś?Jak się czujesz?-spytała.O całej tej sytuacji powiedziałam jej po paru dniach symulowania choroby.
-Bardzo dobrze.Mam zamiar dziś wyjść do ludzi-oznajmiłam biorąc miskę z płatkami do rąk.
-Na serio?A może chcesz przejść się na miasto?Na zakupy?Z swoją starą mamą?-zaproponowała z uśmiechem,szturchając mnie biodrem.
-Jasne,możemy iść,ale najpierw chciałabym iść sama na spacer,dobrze?-odpowiedziałam siadając na stole.
-Okej,tylko kiedyś wróć-mrugnęła do mnie okiem i wyszła.

Po parunastu minutach,poszłam się ubrać w moje najwygodniejsze dresy  i rozczesać poplątane włosy.Wyszłam na podwórze,włożyłam słuchawki do uszu i założyłam kaptur na głowę.Ruszyłam wolno po ulicy nucąc melodie.
Po paru metrach ujrzałam budynek szkoły.Nie chciałam tu iść,ale nogi prowadziły,nie ja.Wcale nie jest tak źle.O tej godzinie,wszyscy są w salach,na lekcjach.Nikt mnie nie zobaczy,nikt nie będzie mówił,nic się nie wydarzy.
Przeszłam obok szkoły obojętnie,nawet na nią nie patrząc.Ile jeszcze się tu wydarzy?Ile jeszcze będę musiała w niej być?Przeżyje ten okres?Trudno mi na to odpowiedzieć.Gdy byłam już kawałek,nagle ktoś mnie dotknął.Wystraszyłam się prze strasznie,no bo kto mógłby mnie dotykać?Odwróciłam się i ujrzałam tego ktosia który mnie ignorował.Ściągnęłam słuchawki.
-Dobrze że tu jesteś!Musisz mi pomóc.Wiem że to tobie potrzebna jest pomoc,ale nie tylko tobie-zaczął sapiąc.
-Po pierwsze,nie jest mi potrzebna pomoc.Po drugie nie znamy się-odpowiedziałam bez uczuć,wlepiając w niego wzrok.Przecież znam go,to ten który mnie ignorował dla tego jebanego zakładu,czyż nie?
-Nie denerwuj mnie teraz.Przybiegłem tu z lekcji gdy tylko cię ujrzałem zza okna-dodał podnosząc się.
-Czemu otóż to zrobiłeś?-spytałam przyglądając mu się.Jego grzywka delikatnie opadała na jego twarz.Ciemne oczy,przypatrywały się okolicy a usta były lekko otworzone by móc oddychać.Jego odstające uszy,wystawały pomiędzy czupryny by nasłuchiwać mnie i ptaki,które cicho ćwierkały.
-Jestem TaeHyung.Potrzebuje twojej pomocy.Chłopcy cały czas o tobie pieprzą.I są cały czas smutni.Nie da się z nimi siedzieć!
-Przedtem też z nimi zbytnio nie siedziałeś...
-Zamknij się i mi pomóż-odpowiedział przewracając oczami.
-Jak mam się zamknąć to się jeb-odpowiedziałam i się odwróciłam na pięcie.
-Nie no weź!-krzyknął i chwycił mnie za nadgarstek.
-Jesteś niemiły-powiedziałam krzyżując ręce.
-Przepraszam.Po prostu...nie ważne.
-Ważne.Po prostu co?-dopytywałam się.
-Po prostu gówno.Nie twój interes-odpowiedział.
-Okej-cicho chrząknęłam i znów się odwróciłam i powoli szłam.
-No weź przestań!
-Przecież to nie mój interes.
-Przestań.Bo cię zatrzymam siłą-uznał,chodząc za mną.
 -Tylko spróbuj.
-Co mi taki maluszek zrobi?
-To że jestem niska,nie oznacza że cię nie uderzę TaeHyung- uznałam siadając na ławce.Chłopak usiadł obok.
-To pomożesz mi?
-Ale przecież nie wyjaśniłeś mi nic-odpowiedziałam patrząc się na Koreańczyka.
-Sehun,NamJoon,Xiumin,Jim...
-Wiem.Co dalej?-przerwałam mu.Gdyby wymieniał za każdym razem ich wszystkich to byłby już dawno martwy.
-Bardzo,ale to bardzo są smutni.Calutki czas mówią o tobie.I nie dość że opowiadają jak wyglądasz i jaki masz charakter,to codziennie po parędziesiąt razy zadają sobie pytanie czy im uwierzysz.Musisz im uwierzyć bo mówią prawdę.Ja się nie zakładałem,a oni tym bardziej.Jeśli nawet by się założyli to Sehun jest taką niezdarą że dawno by już się wygadał.
-To że jest niezdarą to wiem.Przecież mnie upu...
-Wiem!-krzyknął.
-Widzisz.Wierzę im,tylko straciłam to zaufanie.I nie wiem czy oni znów mnie 'przygarną'.Jako jedyni odzywali się do mnie norma..
-TO TEŻ WIEM.-krzyknął.-Widzisz ile macie wspólnego?Wszyscy z was pieprzą o tym samym-od tej chwili zaczął udawać głosy.-Czy ona nam wybaczy?Czy oni mi zaufają?PRZECIEŻ MOŻECIE POGADAĆ CZYŻ NIE?
-Uspokój się kolego-powiedziałam.-Lepiej opowiedz czemu ty mnie ignorowałeś.
-Nie ignorowałem cię.Po prostu dziewięciu chłopaków kręcących się wokół ciebie to za dużo czyż nie?To wyobraź sobie dziesięciu.
-Żadna mi to różnica-powiedziałam dając nogę na nogę.
-Może dla ciebie.
-Mielibyście wtedy wspólny temat do rozmowy.
-Pieprzyć o tobie?Nie dziękuje.


Z TaeHyungiem pogadałam jeszcze chwilę po czym usiadłam na ławce przed szkołą.Tak.Właśnie czekam na nich.Tak,z TaeHyungiem ustaliłam wszystko.Właśnie powinni kończyć lekcje.Właśnie ich widzę.Widzę tych dziewięciu debili.Idą.IDĄ I NIE ŚMIEJĄ SIĘ.Jest to złe.Na serio musi być z nimi źle.Wstałam i podparłam się pod boki.Szli i rozmawiali.Ale tak inaczej.Przedtem byli weselsi.Podeszli trochę bliżej,ale nie na tyle bym ich słyszała.Ujrzałam że pokazują na mnie i coś mówią.Po chwili podbiegli do mnie.Wyglądało to tak idealnie.
-LUCY!-krzyknęli bardzo równo.Okrążyli mnie z uśmiechem.
-Wybaczyłaś nam?-spytał Xiumin.
-JASNE!-krzyknęłam.
-Na pewno?-dopytywał się NamJoon.
-No tak debile!-znów wykrzyczałam ale ciszej.Tym razem oni zaczęli krzyczeć.Przytulili mnie.-STOP.PROSZĘ.
-No okej-odpowiedział szczęśliwy JiMin.

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
::Jeśli podobał ci się rozdział,zostaw komentarz::

wtorek, 22 września 2015

1.Jego włosy niesfornie opadały na czoło.

No i wydarzyło się.Przeprowadziłam się do Seulu.Mój tata dostał tu lepszą pracę!Nie wiem czy się cieszyć,czy płakać.Będę tęsknić za moją starą szkołą,pokojem a nawet za chorymi sąsiadami!
-Lucy rozpakuj się w swoim pokoju-zażądał mój zrzędliwy ojciec.
-A gdzie jest mój pokój?-spytałam.Chyba nie jest to dziwne że na serio nie wiem gdzie jest mój pokój.Jestem tu pierwszy raz w życiu.
-Na piętrze.Tam gdzieś na końcu.Nie wiem!-krzyknął spocony ojczulek.Jeszcze nigdy go nie widziałam aż tak zziajanego.
Ruszyłam więc na piętro.Ten dom jest naprawdę duży!Na pewno większy niż nasz poprzedni.Z tego co wiem mój pokój jest na końcu korytarza.To chyba ten pokój.Ktoś napisał na kartce 'Darcy'. Z tego to wiem nikt w naszej rodzinie nie ma na imię Darcy,a do tego mojego imienia nie znalazłam.Więc jest już mój.
W pokoju mam dość wielką szafę,własną łazienkę oraz dwuosobowe łóżko.Z okna mam widok na kawałek domu i niebo,ponieważ moje okno jest sufitowe.Ściany są białe i wnioskuje że sama będę musiała je sobie pomalować.Podłoga jest z jasnych paneli.Łóżko jest z ciemnego drewna i posiada biały materac.Poduszek do zestawu nie dodali.Szafa też jest wykonana z ciemnego drewna,jak i biurko i szafka nocna.Nad biurkiem jest tablica magnetyczna a obok tablicy mała szafka na książki.Na białym suficie wisi żarówka.Nie lampa no co wy, to by było za drogie.Położyłam jeden karton na biurku a sama usiadłam na łóżku.Po chwili odpoczynku zeszłam na dół po resztę pudeł z moimi rzeczami.
-I jak twój pokój?Znalazłaś?-spytała moja mama.
-Taa.Wnioskuje że musieli pomylić moje imię z imieniem 'Darcy'-odpowiedziałam dźwigając dwa pudła.Wspięłam się po dwa schodki na raz.Nadal nie wierzę że tu jestem.


-Lucy!Pora wstawać!Jest pierwszy dzień twojej nowej szkoły!-krzyczała podekscytowana mama.Wczoraj przy rozpakowywaniu chyba usnęłam.Wygramoliłam się z łóżka i ujrzałam jedzenie na stoliczku.-Smacznego.
-Dziękuje mamo-odpowiedziałam i wzięłam tacę na kolana.Przygotowała mi dwie kanapki z serem,baton owsiany oraz kawę rozpuszczalną.Moja mama jest kochana.Wie że jestem Wegetarianką.Mój ojciec jest mniej wyrozumiały.Ostatnio na obiad przygotował kurczaka.Gdy odmówiłam,dostałam szlaban.
Zjadłam w spokoju i ciszy.Położyłam tacę na biurku,a sama znów usadowiłam się na łóżku.Wzięłam mojego smartfona do rąk.Chciałam włączyć Facebooka.No cóż.Wi-Fi jeszcze nie mamy.Ile ja wytrzymam bez neta?
Jak dobrze że w mojej szkole nie ma mundurków.Ubrałam to. Oczywiście do plecaka schowałam książki.Zeszłam spokojnie na dół.Nie wiem kiedy oni to zrobili i czy w ogóle spali,ponieważ tam nie ma ani jednego kartonu.Jak to możliwe?

Weszłam do szkoły najnormalniej jak mogłam.Czuje się nieswojo,ponieważ wszyscy których spotkałam to Koreańczycy.Jako jedyna nie mam takich skośnych oczów.Może oni za bardzo też nie,ale przyznajcie sami że normalne oczy to też nie mają.Jestem z Anglii i czuję się źle.Korytarze są przepełnione uczniami,a ja sama nie wiem gdzie jest sala 218.Schodów też jakoś nie widzę.Nie wiem co począć ze sobą.
Idąc korytarzem natrafiłam na salę numer 200.Myśląc nad tym to jestem chyba dość blisko mojej sali.

210,211,212...z transu liczenia wyrwało mnie uderzenie.I to nie byle jakie.Ktoś uderzył mnie tak mocno że poleciałam do tyłu.Zamknęłam oczy i czekałam na upadek,ale nie nastał.Po otwarciu,śmiem sądzić że na serio moja bluza nie kłamie.W tej chwili ja jako księżniczka w opałach,zostałam uratowana przez tęczowego księcia z sokiem.Owszem.Złapał mnie chłopak w tęczowych włosach który w jednej ręce trzyma sok w kartoniku a w drugiej mnie.Jego włosy niesfornie opadały na czoło,a jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie.Usta miał otwarte.Z ponownego transu wyrwał mnie czyjś głos wołający:
-Sehun!Rusz swój tyłek i pokaż gdzie jesteś!-i w tym momencie czar prysł.Chłopak puścił mnie dość boleśnie na podłogę,a swój sok upuścił razem ze mną.Jego śliczny sok pomarańczowy oblał moją koszulkę.Idealnie.Czy może być jeszcze gorzej?Tak,może.Moja tęcza popatrzyła się na mnie,a to w przeciwnym kierunku.by zaraz po prostu uciec.Tłum Gapiów też szybko się zmył.
-Kurwa-szepnęłam po Angielsku.Moja nowa koszulka jest cała w soku.Calusieńka.Ubrałam bluzę i skierowałam się pod moją salę,ignorując szepty na mój temat.


Dzień w szkole minął dość szybko.Cały czas myślałam o tym chłopaku.Sehun?Sahen?Sehuj?Nie wiem.Wracając ze szkoły,ujrzałam nie małą grupkę osób.Już z daleka usłyszałam czyjś krzyk:
-Ej,a to nie ta laska co ją sokiem oblałeś?!-wraz z tym krzykiem wszyscy skierowali wzrok na mnie.Było ich z dziesięciu,a wśród nich ujrzałam te jebane tęczowe włosy.Sehuj schował się z swoich kolegów.Sehan się mnie boi!Szłam powoli w stronę grupki.Nie dlatego że szłam do nich,tylko dlatego że tam mieszkam.
-Sehun,boisz się?-spytał jego kolega.
-Nie no,co ty-odpowiedział i się wyprostował.Był bardzo wysoki.Na oko 180.Wyższy ode mnie był z 15 centymetrów,może więcej.
-Ej,a może ona nie umie koreańskiego?-spytał drugi wysoki.
-Na pewno nie rozumie!-krzyczał kolejny.
-A jak będzie rozumieć?-ten głos rozpoznaje.To chyba on zawołał tego całego Sahena.
-Cicho!Ja się jej spytam!-krzyknął czarnowłosy.Podszedł do mnie i się uśmiechnął.Odwzajemniłam uśmiech.
-Ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić?-spytał robiąc dość...poważną minę.Wytrzeszczyłam oczy.Za nim chłopcy dusili się śmiechem.-Haloo!Chyba nie rozumie-odpowiedział i wykręcił na pięcie.
-Rozumiem zboczeńcu-odpowiedziałam i go wyminęłam.Skierowałam się do grupki bardzo poważnych osób-możecie się odsunąć?-spytałam krzyżując ręce.Oni  słusznie zrobili miejsce.Przeszłam spokojnie i na końcu wyjawił się nagle Sehaj.
-Słuchaj,ja cię bardzo przepraszam,ja nie chciałem,proszę,wybacz mi...
-Ale ja tylko...
-Nie musisz nic mówić!-przerwał mi znów gadając tak szybko że za dużo nie rozumiałam-Ja na serio nie chciałem cię upuścić i jeszcze cię oblać!To wszystko wina Xiumina!On mnie zawołał!
-Co moja?-spytał zdziwiony chłopak.
-Tak twoja!Gdybyś mnie nie zawołał nie było by problemu.Jeszcze raz przepraszam,nie miej mi tego za złe,ja na serio nie chcia...
-DAJ MI WRESZCIE POWIEDZIEĆ!-krzyknęłam.Sahaj wreszcie nic nie mówił.Usta miał otwarte ale nie mówił ani jednego słowa-chciałam przejść nie do ciebie,a do bramki bo stoicie przed moim domem.A teraz jeśli byś mógł,to się zsuń-powiedziałam.Nie ruszył się ,więc westchnęłam i go wyminęłam.Gdy weszłam za bramkę,usłyszałam śmiechy.


 Stali jeszcze chwilę przed moim domem po czym się rozeszli.Ja za ten czas zjadłam obiad i zdążyłam wypakować resztę rzeczy z kartonów.Zdążyłam też się przebrać i umyć.Więc właściwie nie stali chwile.
-Jedziemy pozałatwiać jakieś sprawy!Jedziesz z nami?-krzyczał mój ojciec z tyłu.
-Nie.Pa!-odkrzyknęłam i uderzyłam o łóżko.Co ja teraz będę robić?Zrobiłam już wszystko co miałam do zrobienia.

Usłyszałam pukanie do okna.Chyba trochę przysnęłam.Ujrzałam Seheja.Wystraszyłam się tego trochę,ponieważ stał na piętrze,na dachu,i pukał w moje okno.Przetarłam oczy parę razy i popatrzyłam jeszcze raz.Nadal był.Czyli to nie sen.Co on robi ma moim dachu,i co najważniejsze,czemu puka w moje okno?Uchyliłam delikatnie okno żeby go nie uderzyć i wychyliłam się delikatnie poza nie.
-Co ty tu robisz do jasnej cholery?-spytałam trochę nerwowo.
-Przyszedłem popukać w twoje okno-odpowiedział przewracając oczami.
-A tak na serio?-spytałam mało ufnie Sehana.
-Przyszedłem po ciebie,ponieważ kazali mi po ciebie iść-odpowiedział mało zrozumiale.
-Wiesz która jest godzina?-spytałam pukając się w głowę.
-Jakaś późna,ponieważ jest ciemno.No i?
-No i to,że jutro idę do szkoły Sehuj.
-Sehun.-odchrząknął.
-Sehun-Sehuj jedno i to samo-odpowiedziałam wywracając oczami.
-Idziesz czy nie?-spytał.
-Nie?
-To mam cię wyciągnąć siłą?-spytał z podejrzanym uśmieszkiem.
-Nawet nie próbuj-odpowiedziałam wracając do środka.Nie wiem czemu wszedł za mną.-Co ty tu do kurwy robisz?
-Wszedłem by cię stąd wyciągnąć?-odpowiedział jakby nigdy nic.
-WYCHODŹ Z MEGO DOMU-zażądałam dość donośnym głosem.
-Uspokój się maleńka,bo pójdę bo HoSeoka- odpowiedział siadając na biurku.
-HoSeoka?Który to?-spytałam krzyżując ręce.
-Ten taki zboczony-odpowiedział wbijając we mnie wzrok.
-To idź.Wtedy cię już nie wpuszczę.Już teraz najchętniej bym cię stąd wykopała-odpowiedziałam.
-To czemu tego nie zrobisz?-spytał uśmiechając się.
-Bo jesteś upierdliwy-odpowiedziałam przewracając gałkami ocznymi.
-Nie.Ty jesteś uparta jak osioł.
-Jest noc i chce iść spać a ty tu wpadłeś przez okno i jeszcze sugerujesz że jestem uparta?-odpowiedziałam,kręcąc głową z wrażenia.
-To idź spać-odpowiedział.
-To stąd wyjdź-dodałam pokazując mu okno.
-Dlaczego mam wyjść oknem?
-Bo nim wszedłeś?-odpowiedziałam podchodząc do niego.
-Dlaczego mam wyjść?-spytał.
-Ponieważ,jeśli nie wyjdziesz to tak dokopię ci to dupy za ten sok,że nie usiądziesz już nigdy-odpowiedziałam zaciskając pięści.
-Przecież przeprosiłem!-odpowiedział wzdychając.
-Wynocha.Z.Mojego.Pokoju-zażądałam nieźle już nabuzowana złością.
-Dobra,dobra już idę.Nie bądź taka nerwowa-odpowiedział z uśmiechem na ustach.
-Przestań się uśmiechać!-wkurzona wykrzyczałam.Sehen podniósł obie ręce do tyłu w geście obronnym i wycofał się do okna.
-Pa mała-odpowiedział i wdrapał się na parapet.Wyszedł na dach.Patrzyłam jeszcze chwilę przez okno po  czym usłyszałam krzyk i ujrzałam coś spadającego.Popatrzyłam na ziemię i ujrzałam Sehuna.
-NIC MI NIE JEST!-krzyknął i wstał.Jest dość wytrzymały, bo spadł z pierwszego piętra.

Kolejny dzień.Wstałam,zjadłam,ubrałam to,  oraz uczesałam się i pomalowałam.Spakowałam do nowego plecaka (bo tamten jest zalany). Nie wiem co mnie dzisiaj spotka,ale na pewno nie to co wczoraj.Przynajmniej tego nie planuje.Gdy zeszłam już na dół,usłyszałam stłumione śmiechy.Nie śmiechy dwóch osób,tylko parunastu.Wyszłam z domu i ujrzałam tą samą grupkę co wczoraj.Oczywiście z tym Sehunem.Teraz zapamiętam go na zawsze.Wzdychnęłam i wyszłam za bramkę od razu kierując się do szkoły.
-Ej,Poczekaj!-krzyknął któryś z nich.
-No weź nie uciekaj-dodał kolejny.Zatrzymałam się i wypuściłam powietrze.Odwróciłam się na pięcie i powiedziałam:
-No co chcecie-skrzyżowałam ręce na piersi.
-Iść z tobą-odpowiedział ten zboczony.HoSuk?No,jakoś tak.
-Co to,to nie!-krzyknęłam i zawróciłam.
-Ej no.Nie bądź taka-odpowiedział naburmuszony koleś.
-Bo znowu do ciebie przyjdę w nocy-dodał Sehun.Zatrzymałam się i podeszłam do owego osobnika.
-Nawet nie próbuj.NAWET o tym nie wspominaj-powiedziałam i się odsunęłam,znów kierując się do szkoły.
-Drapieżna.Lubię takie-uznał HoSuk.
-Mogę chociaż ja iść?-spytał ktoś kto mnie dogonił.Nie odpowiedziałam,ale spojrzałam na mojego nie-kolegę.Był uśmiechnięty,umięśniony i bardzo wesoły.A,no i pewny siebie.Tak się zachowuje.Na pewnego siebie.
-Jimin zostaw ją-ktoś powiedział za mną.Odskoczyłam,bo nie powiem,trochę się przeraziłam.Spojrzałam na tylnego nie-przyjaciela.Wysoki jak Sehun,blondyn i ukazuje mi swoje dołeczki.Zaraz obok pokazał się kolejny chłopak.Tym razem nie był uśmiechnięty,właściwie dość poważny.Miał duże wargi.To go wyróżniało.Chyba.Zaraz zgromadzili się wszyscy.Westchnęłam i poszłam dalej,jakby nikogo nie było.


Chłopcy przez całą drogę byli cicho i czułam ich wzrok na sobie.
-Może się przedstawisz,Angielska koleżanko?-spytał jeden z nich.Też się wyróżnia,ale nie wiem jak go opisać.To mogło by być trudne.
-Nie żadna koleżanko,bo się nie znamy-odpowiedziałam ,otoczona nimi.
-Dlatego chcemy cię poznać-dodał uszaty typ.
-Lucy-odpowiedziałam i zakręciłam oczami.
-Jak?-spytał wielko-wargowy.
-LUCY-powiedziałam trochę głośniej.-L-U-C-Y-przeliterowałam.
-Lucy.Trochę takie nie ten tego-uznał blondyn.
-A wy?-spytałam krzyżując ręce.Wolę z nimi porozmawiać,bo raczej mnie nie puszczą.Okrążyli mnie.Zamiast odpowiedzieć normalnie,wykrzyczeli to wszyscy na raz.-Możecie osobno?-dodałam.
-Sehun- odpowiedziała tęcza,z śmiechem.
-Ciebie znam-powiedziałam,przewracając oczami.
-Ja jestem SeokJin,ale mów mi po prostu Jin-odpowiedział dumny wargowy.
-JiMin,ten który jest sexy-przerwał mu ten pewny siebie.Żeby tego było mało,podniósł koszulkę i pokazał swój ABS.
-NamJo...-nie dokończył bo zabrzmiał dzwonek.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
::Jeśli podobał ci się rozdział,zostaw komentarz::

Postacie.

Lucy Tisdale - Nastolatka,która razem z rodzicami przeprowadziła się do Seulu.Mądry,irytujący,mający humorki i wyzywający Żółty Bąk.Została tak nazwana przez swojego byłego.Dlaczego Żółty Bąk?Tego nie wie sama.


Kim SeokJin - Nastolatek.Słodki.Lubi robić zdjęcia jak je.Gotuje.Myśli że jest księżniczką.Nie umie tańczyć.Zazwyczaj spokojny.Zazwyczaj...


Min YoonGi - Nastolatek.Nie umie Aegyo.Przynajmniej nigdy nie chce zrobić.Za cichy dla nieznajomych.Za głośny dla przyjaciół.



Jung HoSeok - Głośny,zboczony,irytujący,dziwny,szalony...Jest ZBYT zboczony.Myśli że to nic wielkiego.Jest to coś wielkiego.


Kim NamJoon - Spokojny,wysoki i słodki.Czego chcieć więcej?A tak,żeby na serio był spokojny.Oraz słodki.Nie no,żartuje.


Park JiMin - Zboczony,mniej niż HoSeok ale zboczony.Umięśniony.Seksiak.Wszędzie go za dużo.Uważa że jest gruby.Co z tego że jest prawie chudszy niż ja?

Kim TaeHyung - Na pewno jest z innej planety.Ma odstające uszy i zawsze do zdjęć robi głupią minę.Głośny.Często nosi takie psychiczne okulary.I często robi Aegyo.On często robi coś często.


Jeon JeongGuk - Młody,słodki,cichy.Wielu rzeczy nie rozumie.Często się śmieje.Uważa że Jung HoSeok to świetny nauczyciel.Tylko czego?Zboczenia?


Oh Se-hun - Słodki,tęczowy jednorożec.Mówi na siebie dziecko ale uważa że nie jest dziecinny.Umie robić Aegyo.Jest dość niezdarny i wstydliwy.Dość bardzo.Za bardzo.


Kim MinSeok - Słodka Wiewiórka,która wygląda jak dziewczynka.Uważa że jest dorosły.Na takiego nie wygląda.No chyba że na zdjęciach.Albo i nie.


Kunpimook Bhuwakul - Słodki chłopczyk.Ma tatuaż.Dziecinny.Nawet się z tym nie kryje.Słodki.Bardzo trudno się nazywa.Nawet sam się przy tym myli.


I inni.